Forum Osada Fantasy... Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rozmowy z Karczmy Vanthiijskiej... ;>
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Osada Fantasy... Strona Główna -> Ruiny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lunarie Srebrzystooka
Kapłanka i Czarownica



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: Laurelindorenan

PostWysłany: Sob 22:14, 15 Lip 2006    Temat postu: Rozmowy z Karczmy Vanthiijskiej... ;>

Tak, tak, to przykłady fascynujących konwersacji z dnia dzisiejszego prosto z Gild Wars.
Lunarie, to ja. Rathes Shilene- nasza droga adminka; Xervar- taki jeden drow, Lared- znany z bycia niemiłym lisz i dyktator mody w Vanthii.
I tak dalej, i tak dalej.

Rozmowa nr. 1: (czytajcie od dołu Very Happy)
Cytat:

Lunarie: Nie sądzę.
Xervar De`Cron: Kharvorn rozwalił wczoraj jakiemuś prostakowi głowe, poszło na wszystko strony. Moze to to **wystawia język** ?
Lunarie: Nie, nie te plamy. Mam na myśli te znajdujące się wyżej... trochę jaśniejsze
Xervar De`Cron: ( *Korniego*
Xervar De`Cron: Północna to barszczyk korniego.
Lunarie: północna ściana.
Xervar De`Cron: A o których plamach mówisz? Ściana wschodznia - krew Barnaby , zachozdnia - walka Lori z Tarotusem, południowa - dzieło Kharva z wczorajszej nocy
Rathes Shilene: Coś sie dzieje - co jakiś czas. *wtrąciła nieuważnie*
Lunarie: To usuń, jak chcesz. Ale ja jestem ciekawa skąd się wzięły. Może coś się wreszcie zacznie dziać.
Rathes Shilene: Przed tym, jak mi o nich powiedziałaś? Nie. Ale ostatnio zadko tu bywam - nie mam po co przesiadywać w tych ścianach. Ale o tym już wiesz.
Xervar De`Cron: Moge usunac plamy, tylko przestań juz o tym gadać.
Lunarie: mniejsza. Rath, widziałaś plamy krwii na ścianie? Zadziwiające, nikt się tym nie chce zainteresować..
Rathes Shilene: Mam nadzieję *spojrzała w okno i zanuciła coś pod nosem*
Lunarie: Acha, ta Kasandra. Już wiem o kogo ci chodzi.. *spróbowała zmienić temat*
Sanwer Werela: Nic się nie stało, Rath..*uśmiechnął się do wiedźmy*
Lunarie: Ekhm... to znaczy.... *zmieszała się lekko* nie moje, nie moje! To chodziło o moją dalekąkuzynkęwtrzeciejliniiodstronymatki
Xervar De`Cron: Kasandra to najznakomistsza kobieta w tym miescie. Spytajcie byle jakiego faceta **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Tego nie wiem. Czasem moje pomysły mnie samą zaskakują.
Rathes Shilene: O, Sanwer *posłała wilkołakowi uśmiech* Początkowo Cie nie zauważyłam... roztargnienie moje, wybacz.
Rathes Shilene: Nie wiem, co mówiła pod moją nieobecność, ale i ja mam na tą sprawę swoje zdanie Które pewnie pana nie obchodzi, nie będę się wiec nim dzielić.
Xervar De`Cron: Jestem jedyn z potężnijszych magów w tym mieścia, a nawet w tej krainie. Jakim cudem jaka "zaczarowana karteczka" pokonała by moje permanentne osłony na litość Lloth?
Lunarie: a któż to Kasandra? *spojrzała na Rath*
Lunarie: ale to jest zaczarowana karteczka, ktora prześwituje przez ubranie. Szkoda, że jeszcze nie słyszałeś o takim wynalazku.
Xervar De`Cron: "Zaczęłaś już działalność?" *zacytował* czyżby pani Kasandra miaął towarzystwo?
Sanwer Werela: *wilkołak siedząc cicho przy pustym stoliku spoglądał to na Rath, to na Lunarie, to na drowa bez slowa*
Rathes Shilene: *na słowa czarownicy roześmiała się cicho* I właśnie za to ją lubię *mruknęła do siebie*
Xervar De`Cron: To że wyimaginowałas sobie jakąs pustke to neiznaczy ze musze w nia odrazu uwierzyć. Moze nie zauwazyles ale plecy mam przykryte ubraniami wiec nawwet gdyby ktos cos przyczepił to bys tego niewidziała.
Lunarie: (i to wcale nie byłam ja!)
Lunarie: Może nie zauważyłeś, ale ktoś ci przyczepił na plecy karteczkę z napisem "jestem Xervar, kopnij mnie!"
Rathes Shilene: *spojrzała na kobietę spod oka* Zaczęłaś już działalność? Mogłaś na mnie poczekać... przygotowaliby większy stos
Lunarie: no dobrze, naszej "wymiany zdań". Powiedz, nie obchodzi cię ignorancja i pustka w Fallathanie?
Xervar De`Cron: I skad na NIeskonczaona Ilosc Otchłani znasz moje mimie? To trzy.
Rathes Shilene: Ktoś tu się kłócił? *mrugnęła do Luny* Tak to jest, zostawić Cię samą na jakiś czas.
Xervar De`Cron: To dwa.
Xervar De`Cron: Jakiej znowu kłóni? To raz. I co ma mnie obchodzic bo chyba cie nie słuchałem
Lunarie: Xervar, a tak wogóle... co do naszej poprzedniej kłótni... naprawdę cię to nie obchodzi?
Rathes Shilene: Cudownie *podparła głowę na ręce i w zamyśleniu spojrzała na leżące przed nią owoce* Ciekawa jestem... jak to wszystko nam wyjdzie. Czy się uda. Czy później... *urwała i zamknęła oczy*
Xervar De`Cron: Niemam czym sie przejmować.
Lunarie: Cholera, mam za dużo rzeczy do zrobienia na raz. Nie wyrabiam *skrzywiła się lekko* Wysłałam już wiadomość do naszego "głosiciela"
Lunarie: Prawie gotowe.
Lunarie: Ale ty jesteś ty, a ona jest ona.
Rathes Shilene: I nikt panu przejmować się nie broni... Luna, kochana: jak prace?
Rathes Shilene: *machnęła ręką i usiadła przy stoliku, wyciągając, jak to zwykle ona, kilka jabłek* Ja i przejmowanie się? *uśmiechnęła sie kątem ust i wyładziła rękaw sukni*
Xervar De`Cron: Ja bym sie jednak przejmował.
Lunarie: Nie przejmuj się, on ma takie szczególne poczucie humoru.
Xervar De`Cron: Twój elfi zapach.
Lunarie: Hmm chyba zbyt wiele różnych rzeczy mi się przydarzyło, żebym mogła zachowywać się jak klasyczny pirat.
Rathes Shilene: *spojrzała na Xervara i zmrużyła oczy* Coś się panu nie podoba?
Xervar De`Cron: A na wygladzie sie nieznam.
Rathes Shilene: *roześmiała się, wchodząc* Luna, robiłam, co mogłam, by dotrzeć na czas... Ale wiesz, jak to jest. Korki i te sprawy
Xervar De`Cron: Co tu tak śmier.... o, elfka **uśmiecha się złośliwie**
Xervar De`Cron: Po wymowie i stylu bycia **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Rath! Nareszcie!
Lunarie: a więc..... ? Twoje milczenie jest bardzo wymowne *uśmiechnęła się złośliwie*
Lunarie: w takim razie powiedz mi, po czym się rozpoznaje pirata z wyglądu. Złotych zebów jeszcze się nie dorobiłam, wolę własne.
Xervar De`Cron: A czy ja mowie coś stroju?
Lunarie: ja ciebie też.
Lunarie: Proszę? *spojrzała na swoją zniszczoną, brązową spódnicę, wielkie, ubłocone buciory, obszytą cekinami chustę, którą była przewiązana w pasie i kapelusz z szerokim rondem* Nie wiem, co masz na myśli. Ostatnimi czasy nie mam ochoty dbać o lepszy strój.
Xervar De`Cron: tak tak, słucham cie uważnie
Lunarie: nieprawdaż?
Xervar De`Cron: *spojrzał na odzienie kobiety* Taki z cie pirat jak ze mnie odbyt duergarskiego kranoluda.
Lunarie: (pan Crom też ma niezły ubaw, jak przypuszczam)
Lunarie: A co w tym dziwnego, Sanwer? To właśnie była moja główna profesja, zanim przybyłam do Fallathanu.
Lunarie: Z pewnością nie można kupić takiego w sklepie.
Sanwer Werela: Lunarie, piractwem? *prawie spadł z krzesła*
Xervar De`Cron: Co? Och, tak. Moje poczucie humoru jest najwyzej klasy.
Lunarie: *patrzyła na niego chwilę po czym zaśmiała się* zabawny jesteś
Xervar De`Cron: *nie zwracajac uwagi na odpowiedź jak i pytanie zaczal wygładzac szaty*
Lunarie: A ty? Jesteś może grzybiarzem?
Lunarie: Jestem czarownicą. I od czasu do czasu pałam się piractwem.
Lunarie: brzmi fascynująco. Niestety, nie.
Xervar De`Cron: ykhym... Romen-doru *poprawił sie*
Xervar De`Cron: ykhym... Romen-doru *poprawił sie*
Xervar De`Cron: Przemytem pieczarek do Remen-Doru?
Xervar De`Cron: A czym sie zajmujesz?
Lunarie: nie, nie zajmuję się tymi kręgami naukowymi.
Xervar De`Cron: Znasz moze jeszcz kilka równie głupich porównań? Chetnie sie powymieniam
Lunarie: z pewnością.
Xervar De`Cron: Życie to teatr? W takim razie śmierć do sucharek.
Lunarie: *uśmiechnęła się tajemniczo, a w jej oczach zabłysły złośliwe iskierki. * Widzisz, Xervar, jak to się mówi... "życie to teatr".
Lunarie: przepraszam, głupi żart z... przeszłości. Nagle mi się przypomniało jak to.. ekhym.. "zalatywało cmentarzem"
Sanwer Werela: Wspomiała? Możliwe, nie pamiętam...
Lunarie: o sto setek. Sto tysięcy. Sto milardów. O, popatrz- już ci skóra odpada. *parsknęła śmiechem*
Xervar De`Cron: Ty? Mnie? *prawie sie usmiechnal*
Xervar De`Cron: Sto lat? Chodzi Ci o moje pierwsze sto czy co?
Lunarie: A może inaczej: wypróbowywuję go. Co uzyskać? Dowiesz się... niebawem. Panna Rathes Shilene być może ci już o tym wspominała, mój drogi wilkołaku.
Sanwer Werela: A cóż takiego uzyskać, Lunarie?
Lunarie: *zaczęła nucić cicho "sto lat", "sto lat"*
Lunarie: wiem, że się bawi. A ja staram się cokolwiek uzyskać.
Xervar De`Cron: Sam fakt ze jeszcze żyje w takim wieku....
Lori v`Zillah: raczej egoistycznym widzeniu **puszcza oczko**
Xervar De`Cron: W waszym prostackim naziemnym znaczeniu widze łajze. W naszym znaczeniu widze z kolei osobe jak najbardziej wartosciowa.
Sanwer Werela: Teatrzyk? Bardziej "przekomarzanie się", bo wizę, że drow bardziej się bawi od Ciebie...*przyglądał się mężczyźnie*
Lunarie: Sanwer, widzisz, masz darmowy teatrzyk!
Lunarie: przepraszam za określenie
Lunarie: A czy widzisz siebie wartościowego czy siebie- łajzę? *kąciki jej ust zdrgały z lekkim rozbawieniem*
Xervar De`Cron: Chyba ze lustro wieszczenia, wtedy wizde to co chce
Xervar De`Cron: Wiec patrzac lustro widze siebie.
Lunarie: tfu, drowa. Wybacz.. poplątało mi się przez to wszystko
Sanwer Werela: *przez moment zaciekawiony przysluchiwał się rozmowie*
Xervar De`Cron: Patrzac w lustro niewidze człowieka.
Xervar De`Cron: *odwzajemnił spojrzenie*
Lunarie: Dobrze. A więc, widzisz wartościowego człowieka patrząc w lustro?
Xervar De`Cron: Witaj i ty
Xervar De`Cron: Nie. człowiek to człowiek. Drow to drow.
Sanwer Werela: Witam Lunarie? Wesoluką? Miło...*przysiadł przy wolnym stoliku*Witam Xervar *spojrzał na drowa*
Lunarie: nie... oczywiście, ze nie. Ale chyba rozumiesz, że chodziło mi o pojęcie osoby.
Lunarie: witaj Sanwer... jak widzisz, nie natrafiłeś na wesolutką, przyjemniacką pogadankę jaka panuje tu zazwyczaj
Xervar De`Cron: *skrzywił sie* czy ja wygladam jak człowiek?
Xervar De`Cron: No, moze jednogo czy dwóch.
Lunarie: a widzisz takiego patrząc w lustro?
Xervar De`Cron: Wartosciowych ludzi nie spotkałem osobiscie nigdy **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Wiem więcej, niż ci się wydaje. Patrzę. Brakuje tu duszy...
Sanwer Werela: Witam wszystkich *rzekł rozglądając się po karczmie w momencie, gdy przekroczył jej próg*
Xervar De`Cron: Ostatnio porano ksiecia. to jest wartosciowe.
Lunarie: Hm, ich jest wszędzie pełno... zalegli wszystko *jej usta wykrzywił lekki grymas* są wartościowi ludzie, ale w większości nie chcą robić nic. Fallathan schodzi na psy.
Xervar De`Cron: Mało wiesz **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Lud to szary tłum, który nie chce zrobić nic wartościowego.
Xervar De`Cron: Skoro zadajesz sie tylko z karczmianymi bywalcami to nic dziwnego **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: To nie ma większej wartości, niestety. Gdzie się nie rozejrzeć na ulicy, ponure, puste twarze.
Xervar De`Cron: Ludu.
Lunarie: Masz sławę, podziw. Ale wśród kogo? Zmęczonych bohaterów przeszłości, czy naiwnych, przesłodzonych młodziaków?
Xervar De`Cron: ekhem... zaspokojeie ró.żnych pragnien i takie m tam **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Czyli niewiele, w porównaniu z tamtym.
Xervar De`Cron: sławe, zaspokojeie
Xervar De`Cron: Majątek, władze, potęge, pieniadze.
Lunarie: Tak. Cukierkiem. Mdłym i prawie zjedzonym.
Lunarie: W takim razie powiedz mi, co ty zyskujesz przez cokolwiek innego *spojrzała na niego ostro*
Xervar De`Cron: Cukierkiem
Lunarie: wybaczcie mi ostre słowa, jednak... taka jest prawda. Czym obecnie jest Vanthia? Fallathan?
Xervar De`Cron: Czyli nic **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: to, że zamiast flirotwać i gadać o głupotach mogła by przeżyć coś w rodzaju przygody.
Lunarie: Panie cukierniku, czemu kryjesz się po kątach?
Xervar De`Cron: A co by miała przykładowa osoba ze zrebienia "czegoś" ?
Lunarie: *prychnęła sakrastycznie i gwałtownie wstała z fotela* pragnę tylko zauważyć, że ostatnimi czasy wszelkie dziwne rzeczy są w Fallathanie traktowane z zadziwiającą obojętnością. Nikomu się nie chce ruszyć i coś zrobić.
Xervar De`Cron: A widzisz ten sztych? *wskazał na przedmiot trzymany rece*
Lunarie: *rozejrzała się dookoła* hmmm... a tak wogóle, widzieliście te plamy z krwii na ścianie? Ciągną się aż do Sali Balowej...
Xervar De`Cron: Taa, napewno stworzy nowa chorobe **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Miłej zabawy *wzruszyła ramionami*
En Sabah Nurr: Wole sam i je zabijac.
Lunarie: Jak wolisz. Ale zaraza może mieć takie własciwości.
En Sabah Nurr: A co ja alchemik?Jestem tylko złodziejem a pozatym wieksza zabawa jak sie je powoli zabija i torturuje zeby zgineły jak najbardziej bolesnie.
Lunarie: Wystarczy, że trochę popracujesz i stworzysz nową chorobę, elfią zarazę która wybije wszystkie te stworzenia na świecie.
Lunarie: To proste...
En Sabah Nurr: A ja liczyłe ze elfy wyginą i co z tego?
Lunarie: Liczyłam na większą uprzejmość i szczodrość względem biednej, nieporadnej niewiasty *mrugnęła lekko po czym zajęła wolny fotel*
Luqe: nie ma ale każdy potrzebuje**szeroko się uśmiecha**
Lunarie: *czarownica weszła do karczmy* pfff, ma ktoś pożyczyć trochę gotówki?
En Sabah Nurr: Witajcie*mówi i rozglonda sie bo pokojiu*
En Sabah Nurr: *wchodzi*



Numer 2: (czytajcie od dołu)
Cytat:
Lunarie: *uśmiechnęła się szeroko*
Lunarie: dziękuję za komplement.
Xervar De`Cron: Luna, twoje slowa sa dla mnie jak skowyt zarzynanego psa.
Xervar De`Cron: Zeby dowiedziec sie jak wygladał Fall. ok. 400 lat temu **uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: Idealne otoczenie dla kogoś takiego jak ty *wyciągnęła z torby jakąś grubą księgę i zabrała się do czytania*
Rathes Shilene: A po co tam w ogóle zaglądać? *zapytała z nad pergaminu*
Xervar De`Cron: To sie nazywa postep. Jak byłem tam wczoraj mieszkali jeszcze w jaskiniach
Lunarie: Tak słyszałam.
Xervar De`Cron: To tam maja karczmy? **wystawia język**
Lunarie: A, o to piekło ci chodzi. Myślałam, że mówisz o tej nowej karczmie niedaleko Romen-Doru
Xervar De`Cron: Ludzie, czy wy wogóle coś wiecie. Dziwięć Piekieł Batoru - taka jest pełna nazwa piekła.
Lunarie: Piekło jest jedno, tego jestem pewna. Ale jak już mówiłam... nie znam się na tych przysłowiach.
Rathes Shilene: To wy się kłóćcie, moi mili, a ja zajmę sie pracą *wróciła do skrobania zawzięcie na pergaminie*
Lunarie: ja też... *spojrzała z niedowierzaniem na Rathes*
Xervar De`Cron: Pierwszy stopień do którego piekła? Dziewiatego?
Rathes Shilene: Kocham, kocham. Do zobaczenia *rzuciła w stronę Lareda i musnęła policzek palcami, zdziwiona* Zmiany widzę... A raczej -czuję.
Lunarie: Fundujesz i już. *przestała udawać smutną* Xervar, naszło mnie nowe powiedzenie. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła". A niebo jest jak krakers.
Lared De`Sanser: jakby co posłanieć a teraz musze znikać *ucałował obie panie w policzki i zniknął w kłębie czarnego dymu*
Xervar De`Cron: *mnie
Xervar De`Cron: NIe tobie dycydować co mie ciekawi
Lunarie: Jak to? Oczywiście, że mama funduje. Nie odmawiaj mi rodzicielko... bo będzie mi przykro... nie kochasz mnie? *chlipnęła smutno*
Rathes Shilene: Och, może dowie sie Pan wkrótce, czym sie zajmujemy. A może i nie. Zresztą, jak już mówiłam - to dla pana będzie nieciekawe.
Xervar De`Cron: Czyżby zanosiło sie na jakies nowe wieści?
Lunarie: i tak niebawem się dowiesz, Xervarze.
Rathes Shilene: Ja? *spojrzała zdziwiona* Pierwsze słyszę. Ja mam niestety zadziwiajaco mało funduszy ostatnio.


Rozmowa 3 (najlepsza- też od dołu Very Happy)
Cytat:
Rathes Shilene: Ciekawe określenie, Lared *mruknęła* Luna, przestań, błagam. Ja się poplątałam w tym wszystkim.
Lunarie: A ja mam młodszą siostrę daleko stąd i jeszcze jedną przyszywaną siostrę której nawet nie znam.
Lared De`Sanser: już nie powiem jak to brzmi
Lunarie: eee.... chyba tak. Oprocz tego, że babcia dziecka pentagramu jest jedną z trzech babcio-matek . I Rath jest równocześnie siostrą i teściową mojej szwagierki , a ta z kolei jest moją babką i jej matką.
Lared De`Sanser: czekaj. Brata? hmm... zięciowa?
Lared De`Sanser: dziadek jak już chyba
Rathes Shilene: Luna, lepiej tego ująć nie mogłaś. Po prostu nie mogłaś... Ekhm
Lared De`Sanser: *wywrócił oczyma* -.- to wszystko?
Lunarie: *babcią
Lunarie: Caessa jest przyszłą (albo już) żoną mojego przybranego brata z innego małżeństwa mej matki która równocześnie nie jest taką kompletną matką tylko babą dziecka pentagramu i ma syna- męża swej siostry.
Lared De`Sanser: Mylisz się Caes poznałem conajmniej miesiąc po tym jak poznałem ciebie**uśmiecha się złośliwie**
Lunarie: hm, no to gdybyś nadal był inkwizytorem, już na pewno nie wrzucił byś jej do więzienia **szeroko się uśmiecha**
Fabian Mohr: *spojrzał na Lareda* nie pójde *zaśmiał się*
Lared De`Sanser: Lun. powiedz jasno kim jesteś dla Caes
Rathes Shilene: Będzie, jeśli już *sprostowała* I skąd ten "dziadko-wujek"? Poplątałam sie w Twoim rozumowaniu
Lared De`Sanser: Fabian wara od Sunnivy bo ci flaki wypruje i każe ci je zjeść *warknął*
Lunarie: a równocześnie Shannon **szeroko się uśmiecha** cieszysz się? Przecież UWIELBIASZ swoją Shannon, prawda wujaszko-dziadziu?
Xervar De`Cron: A ja poprostu uwielbiam głupieć z każda chwila słuchani was *udał ze powstrzymuje wybuch smiechem*
Lunarie: to chyba jednak jesteś moim dziadko-wujkiem.
Lared De`Sanser: no mam
Rathes Shilene: Luna, ja po prostu uwielbiam, gdy Ty wszystko mieszasz *powstrzymała kolejny wybuch śmiechu*
Fabian Mohr: Ale macie tematy *zaśmiał się* zauważyłem że tutaj nikt nie jest razem *zasmiał się*
Lunarie: Przecież masz córkę Caessę...
Lared De`Sanser: Ale nie tej Xer
Xervar De`Cron: Lared, sam twierdziłes ze robiłes dziecko tej...eeee....kobiecie? **wystawia język**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagrida Złotobrewa
Błazenka, Maskotka



Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 32/777
Skąd: z lasu.

PostWysłany: Sob 22:37, 15 Lip 2006    Temat postu:

Przecyztałam trzecią, bo reszty dziś nie zdążę Very Happy Czemu Ty mieszasz Dziecko Pentagramu do GW? Chyba że to jeszcze kto inny...

[edit: już wiem, o co chodzi... Twisted Evil]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rathes Shilene
Pani Cienia



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: ...z dawnego uśmiechu

PostWysłany: Nie 8:52, 16 Lip 2006    Temat postu:

Hyhy, Luna tak namieszała, że ja się sama w tym pogubiłam. Nie no, ale najlepszy był fragment, jak nas Lared ucałował. A zwłaszcza Ciebie, Lunuś ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lunarie Srebrzystooka
Kapłanka i Czarownica



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: Laurelindorenan

PostWysłany: Nie 12:42, 16 Lip 2006    Temat postu:

(bleh)
gdyby on nie czaił się w drzwiach i nie podglądał, to z pewnością zaraz wytarła bym policzek... ale czego się nie robi dla zniżek na ciuchy ^^

(Raaath... pamiętasz, fundujesz mi kapelusz! Twisted Evil za
1500węgla
7500żelaza
18000gp
Very Happy)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagrida Złotobrewa
Błazenka, Maskotka



Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 32/777
Skąd: z lasu.

PostWysłany: Nie 13:38, 16 Lip 2006    Temat postu:

Przeczytałam wszystko. Krew i barszczyk mnie rozwaliły ^^ A ten Xervar jakiś nie teges jest...

Czy tam naprawdę zawsze jest tak dziwacznie? Oby się udał ten bunt ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagrida Złotobrewa
Błazenka, Maskotka



Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 32/777
Skąd: z lasu.

PostWysłany: Nie 15:27, 16 Lip 2006    Temat postu:

Eee...
Czy mi się zdaje czy ja... Ja jestem Dzieckiem Dziecka Pentagramu?!
O_o
Ojej.


(chyba offtop - Mściwek mnie zbije, jak to zobaczy xP)

Dobra, żeby nie było... Czy ten Lared De`Sanser to ten, ekhem... Różowa Siła? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lunarie Srebrzystooka
Kapłanka i Czarownica



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: Laurelindorenan

PostWysłany: Nie 17:13, 16 Lip 2006    Temat postu:

Ekhem.. tak Very Happy
Cóż, zadziwiające... kiedyś chciał mnie zamordować i za każdym razem wtrącić do lochu... wywyinęłam się od kary i razem z pewnym kotem podaliśmy go do sądu, stracił posadę.
A teraz jest moim dziadko-wujkiem i mam u niego zniżkę na zakupy O_o


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rathes Shilene
Pani Cienia



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: ...z dawnego uśmiechu

PostWysłany: Pon 10:11, 17 Lip 2006    Temat postu:

Ba. Wiecie co? Ja tu będę wiecej dialogów wklejać, czasami to jest przekomiczne :]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lunarie Srebrzystooka
Kapłanka i Czarownica



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: Laurelindorenan

PostWysłany: Pon 12:40, 17 Lip 2006    Temat postu:

Właśnie. Przykładem ekhym... ostatnia przygoda z gryfem.
Szkoda, że tego nie zapisałam..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rathes Shilene
Pani Cienia



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: ...z dawnego uśmiechu

PostWysłany: Pon 16:59, 17 Lip 2006    Temat postu:

Szkoda Sad

No cóż, wiedźma rusza na podbój karczmy. Może będzie śmiesznie - zobaczymy :]


Czytać od dołu... Ale tu nic śmiesznego nie ma. Jedynie przykład, jak oni są denerwujący. GODZINĘ tam siedzę. I stwarzam świetną sytuację do wejścia. Klimatycznego wejscia.
Cytat:
Rathes Shilene: Wydawało mi się... *szepnęła sama do siebie, jednak dziwne mrowienie nie ustąpiło. Była prawie pewna, że ktoś ją obserwuje*
Rathes Shilene: *potrząsnęła głową, a kosmyki jej włosów zawirowały w powietrzu. Rozejrzała się, nie zobaczyła jednak nikogo*
Rathes Shilene: Do zobaczenia *spojrzała na wychodzącą, po chwili przeniosła wzrok na kominek. Przechyliła lekko głowę i zatopiła się we wspomnieniach*
Raenna: *wstała od stołu i ruszyła w stronę drzwi* bywajcie...
Rathes Shilene: *spojrzała na Raennę z troską w oczach, nie chciała jednak wpychać się w nieswoje sprawy, ani tym bardziej wygłaszać jakichś banalnych słów, czy też rad, bezwartościowych od samego początku. Milczała więc*
Raenna: *otarła łzę i wtuliła policzek w miękki płaszcz zamykając zmeczone oczy*
Rathes Shilene: *spojrzała na wychodzącego Mistica i zawahała się na moment, by po chwili wejść jednak głębiej. Spróbowała uśmiechnąć się do Raenny, co nie wyszło jej tak, jak wyjść powinno. Stanęła przy jednym ze stolików*
Raenna: bywaj *wyszeptała*
MisticDrone v`Zillah: hej Rathes.. cóżja jużznikam do zobaczenia * poczym wyszedł z lokalu *
Xander v`Biarritz: trzeba pogadać z Villquarem o magii teleportacyjnej, dostać się tu do lady po 20 to jest katastrofa
Raenna: Witaj Pani *skineła głową*
Raenna: ponoć zawsze wracają... *zwsmiała się ironicznie, łza spłyneła po policzku*
Rathes Shilene: *elfka pojawiła się w drzwiach, łapiąc powietrze łapczywie po długim biegu. Jej suknia, ociekała wodą, buty, trzymane w ręce, upstrzone były ziarenkami piasku. Oczy, szeroko otwarte, błyszczały dziwnie* Witam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagrida Złotobrewa
Błazenka, Maskotka



Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 32/777
Skąd: z lasu.

PostWysłany: Wto 10:24, 18 Lip 2006    Temat postu:

Ehhh.... Nagadałaś się, a lu... To znaczy, eee... A oni nic. Dziwne. Neutral

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rathes Shilene
Pani Cienia



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: ...z dawnego uśmiechu

PostWysłany: Wto 10:32, 18 Lip 2006    Temat postu:

Ano dziwne, dziwne. Hmm, Haguś, chcesz fragment melodramatu? Razz Bo mam taki kawałek Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagrida Złotobrewa
Błazenka, Maskotka



Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 32/777
Skąd: z lasu.

PostWysłany: Wto 10:38, 18 Lip 2006    Temat postu:

Melodramaty to ja ten, niezbyt eee...
...
Aaa... A będzie można pośmiać? Jak tak, to dawaj ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rathes Shilene
Pani Cienia



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: ...z dawnego uśmiechu

PostWysłany: Wto 11:03, 18 Lip 2006    Temat postu:

Takie o to jest. Ale mi sie z tego chce śmiać, nie wiem, dlaczego

Ah, jeszcze jedno - jak to wpadnie w niepowołane ręce, to po mnie ^^
od góry czytać

Cytat:

Sanwer:E tam ja żadnej rodzinki nie chcę...Wystarczą mi inni *przytulił ją*
Rath:Ja też nie chciałam... sama przyszła rodzinka *doszła do wniosku, że nie ma sie co wyrywać* Hmm... Inni, mówisz
Sanwer*przytulił ją do siebie*Na przykład Ty..
Rath:... i połowa Fallathanu *roześmiała się lekko*
Sanwer:Jedyny mój brat opuścił Fallanthan, a co chciałabyś być kimś więcej? *zaśmiał się cicho, nie wypuszczając jej*
Rath:Nawet gdybym chciała, to bym nie była *oparła sie brodą o jego ramię* Uważaj, bo mnie udusisz *uśmiechnęła się*
Sanwer:No postaram się nie...*roześmiał się*Ale ja nie pytam, czy byś była, czy nie, ale czy byś chciała...*jedną łapą pogładził ją delikatnie po głowie*
Rath:Czymś w stylu młodszej siostrzyczki? Oczywiście *mrugnęła i potrząsnęła głową* Tylko mnie nie gładź!
Sanwer:Młodszej siostry? Nie, nie...*spojrzał na nią zdziwiony*Ja rodziny nie chcę mieć *wzruszył ramionami*A czemu nie gładzić?
Rath:Tylko tak mówię, myślałam, że się domyślisz *parsknęła śmiechem* Dlaczego? A czy widzisz etykietkę: miłe, ciepłe, do gładzenia i przytulania? Nie? No to juz wiesz
Sanwer:Ale Ty jesteś, miła i cieplutka...*spoglądał na nią trzymając ją w ramionach*A rodziny mam dość, kłopoty są tylko...*westchnął cichutko*
Rath:Ale jest i wsparcie. Masz na kogo liczyć... przeważnie *przekrzywiła nieznacznie głowę*
Sanwer:Przeważnie...*mruknął mrużąc ślepia*Ja takiego wsparcia nie potrzebuję...*powiedział dumnie, na pewno zbyt pysznie o zabrzmiało w jego wilczym pysku*
Rath:Czego w takim razie potrzebujesz? Czego pragniesz? *zapytała, patrząc na niego uparcie, starajac się odgadnać myśli*
Sanwer:Ja? *spojrzał w jej oczy, próbując zobaczyć swe oblicze*Czego?*powtórzył w zamyśleniu*Sam nie wiem, Rath, zgubiłem się w tej plątaninie, na jednej z zatłoczonych rynkowych uliczek, zgubiłem się *już nie patrzył w jej oczy*
Rath:*nie odpowiedziała nic, łagodnie musnęła dłonią jego pysk, uniosła nieco, tak by na nią spojrzał* Coś jednak musiało zostać... Cokolwiek. Jakieś pragnienie, chęć, może lęk... *powiedziała po dłuższej chwili*
Sanwer:Lęk? *spojrzał na nią, gdy ujęła jego pysk w dłoni*Boję się śmierci, że tam nie ma szczęścia, a jedynie pustka, piekło *zastanowił się*A Ty, Rathi jakie masz pragnienia? Marzenia? Lęki? *usiadł pod drzewem, usadzając ją na swych kolanach*Tak będzie wygodniej..
Rath:Ja? *zamyśliła się, spojrzała w niebo* Marzenia... chciałabym, chciałabym nie zależeć od nikogo, jednocześnie jednak czuć czyjąć obecność, bliskość. Stan pewnie nie możliwy do osiągnięcia, zwłaszcza w moim przypadku *uśmiechnęła się kątem ust, wyciągnęła lekko dłoń i szepnęła coś, a motyl latajacy w pobliżu przysiadł na jej palcach* A czego się boję? To głupie, ale boję się zapomnienia i samotności... Zawsze się bałam
Sanwer:Ja Cię nie zapomne Rath...*pogładził ją delikatnie po policzku, tak aby spojrzała na niego*Nigdy...
Rath:*w jej oczach odbiło się zdziwienie, szybko spuściła powieki, kryjąc myśli za rzęsami* Wszystko się może zmienić. Wszystko... A i ja kiedyś zniknę, moje wspomnienie zblednie. Zapomnisz.
Sanwer:Nie, nie zapomne...*wachając się przez moment przysunął pysk do jej ust, składając na niach delikatny, pocałunek, podobny do takich, jak całują młodzieńcy, swe pierwsze dziewczyny*
Rath:*spojrzała na niego, a jej oczy mogły wyrażać wszystko* Wierzę... *motyl odleciał, spłoszony, a elfka jeszcze przez chwile obserwowała jego lot*
Sanwer:*odsunął swoj pysk speszony*Cieszę się, Rathi...*szepnął, wbijając spojrzenie w ziemię*
Rath:*roześmiała się perliście, widząc zmieszanie wilkołaka. Musnęła opuszkami palców jego pysk* Ej, przecież Cię w ropuchę nie zamienię teraz
Sanwer:Na pewno? *uśmiechnął się lekko, spoglądając na wiedźmę*To pocałuje jeszcze raz...*roześmiał się przytulając ją*
Rath:A potem staniesz się trofeum w pokoju Robina? *spoważniała nagle i przygryzła wargę. Po chwili jednak mruknęła do siebie coś, co zabrzmiało "nie zastanawiaj się za dużo, głupia" i uśmiechnęła się kątem ust* Mówiłam coś chyba o tym duszeniu Sanwer:A więc skończę jako trofeum? Hm...Nie ciekawa przyszłość, ale niech będzie *zastanowił się przez moment po czym pocałował ją ponownie*Będę trofeum...*przymknął ślepia*
Rath:Ryzykujesz *powiedziała cicho, odsuwając się odrobinę i przyglądając mu, wciąż z nieodgadnionym wyrazem twarzy* A ja powinnam nie dopuścić do tego *odwróciła głowę, po czym zsunęła się z jego kolan i usiadła obok, zamyślona*
Sanwer:Wybacz mi...*puścił ją, wykrzywiając pysk tak, aby mógł na nią spoglądać*
Rath:Nie mam czego wybaczać, i lepiej, żeby tak pozostało *dotknęła rosnącego w pobliżu kwiatu, przejechała palcem po jego miękkich płatkach. Głowe miała opuszczoną, włosy spadły jej na twarz*
Sanwer:Popatrz na mnie Rathi...*ujął jej podbrudek, by spojrzała na niego, oparł otwartą dłoń o zieloną trawę mokrą jeszcze od porannej rosy*
Rath:*nie odwróciła spojrzenia* Tak?
Sanwer:Źle zrobiłem, tak? *spojrzał na jej twarz*Znowu wszystko popsułem?
Rath:Nic nie zrobiłeś źle, nic nie popsułeś *położyła dłoń na jego łapie* Po prostu... *spusciła wzrok* Zresztą, sam wiesz...
Sanwer:*położył swój włochaty policzek na jej dłoni*Wiem Rathi..
Rath:*uśmiechnęła się smutno* Wszystko jest nie tak, jak być powinno... Wiesz, mogło być inaczej. Zupełnie inaczej. Ale ja już sama nie wiem, czego bym chciała... To jest tak .. poplątane
Cytat:
Cytat:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lunarie Srebrzystooka
Kapłanka i Czarownica



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/777
Skąd: Laurelindorenan

PostWysłany: Wto 11:19, 18 Lip 2006    Temat postu:

W połowie zrobiło mi się niedobrze.

Rath... wiesz, kim jest Sanwer. Gadki- szmatki, za tydzień znajdzie nową dziewczynę. A co Robin na to?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Osada Fantasy... Strona Główna -> Ruiny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1