Karczma [klimaty fantasy.Postacie fantasy]

Romenna Natiale

Bardzo chętnie, ale... Nie będę Panu przeszkadzać? I co na to inni Państwo tej karczmy? A poza tym ja nie mam pieniędzy. Jak zapłacę za gościnę?

Morgoth, Mściwojem zwany

*patrząc sie jej w oczy*niby jak masz mi przeszkadzać?a oni*pokazał na sale* nie będą mieli nic przeciw. napewno.o pieniądze też nie musisz sie...*na górze rozległ sie ogromny HUK!.*...martwić*patrząc na sufit*oho Hag musiała za dużo wypić.*znów patrząc jej w oczy*to mam rozumieć że już jesteś z nami?*pociągnął łyk z butelki*

Lunarie Srebrzystooka

I jeszcze pytasz ją o zdanie? *wystawiła język*
A my nie jesteśmy żadni panowie czy panie... nie krępuj się *posłała uśmiech do nowoprzybyłej* Jestem Lunarie, a właściwie Luna. Czarownica, kapłanka księżyca, piratka. Może o mnie słyszałaś *wyciągnęła rękę na powitanie*

Rathes Shilene

*ocknęła sie nagle i zerwała na równe nogi* ZABIERZ ODE MNIE TO ŻEL... *zreflektowała się* Przepraszam... Miałam niezbyt miły sen i.. *urwała i spojrzała na nowoprzybyłą* Witam w moich... a raczej naszych... skromnych progach. *uśmiechnęla się ciepło* Mam nadzieję, że nie czuje się pani urażona moją ekhm drzemką. Jestem Rathes Shilene, właścicielka tego miejsca *skłoniła lekko głowę*

Lunarie Srebrzystooka

A ta oto zamyślona elfka, to Nerwena znana częściej jako Lavenda *wskazała na brązowowłosą elfkę*

Rathes Shilene

*nawinęła na palec kosmyk włosów i spojrzała w okno* Zaraz tu będą.. *mruknęła. Nim minęła minuta od wypowiedzenia tych słów, z zewnątrz dało się słyszeć głowy, szurania i trzaski. Elfka wstała miękko i podeszła do okna, zamykając je i zasłaniając zasłonę* Moi mili... przez najbliższe chwile nie radziłabym stąd wychodzić

Romenna Natiale

Dziękuję Wam wszystkim za tak ciepłe przyjęcie. Postaram się odwdzięczyć... *wsłuchując się w odgłosy zza drzwi* ...a z tymi za drzwiami to miałam chyba już do czynienia. Nie zamierzam nigdzie teraz wychodzić. *ze strachu niepostrzeżenie zniknęła pod jedną z ław*

Lunarie Srebrzystooka

*westchnęła znudzona* Ech, te gobliny.. mogły by zapisać się do jakiegoś kółka pomocy społecznej, czy co.. *napiła się herbaty* Mają stanowczo ZA dużo czasu.

Gość

*zbiegając ze schodów* Gobliny? Czy ktoś powiedział: gobliny? Nudzi mi się... *wyszczerzyła zęby* Aha, i wybaczcie, ale... Ale mi się spadło. Lustro. Tamto lustro. I, khem, się stłukło. Przepraszam.. *zerknęła niepewnie na Rath* Ale ja kupię nowe, obiecuję! Aha, Morgoth, nie martw się - wódki wystarczy dla wszystkich *zaśmiała się i usiadła na parapecie*

Romenna Natiale

Auć! *wygramalając się spod ławy* Przepraszam, ale kopnęłaś mnie w głowę. Miły początek znajomości. Wink

Jestem Romenna Natiale, a Ty? Hag jak sądzę. Dobrze się czujesz?

Hagrida Złotobrewa

Witaj Romenno. Miło Cię poznać. To Twoja pierwsza dłuższa wyprawa, prawda? *przyjzała się jej badawczo* Tak, tak, to ja, miałam tylko 'małe problemy'... I przepraszam. *uśmiechnęła się i podała jej rękę*

Romenna Natiale

Nic się nie stało. *łapiąc rękę* Dziękuję. Tak to moja pierwsza wyprawa, niestety nie do końca z własnej woli... No cóż. Życie. Czy jeżeli gobliny stąd pójdą (albo je wygonicie Wink

) to znajdzie się jakiś chętny na spacer ze mną? Very Happy

Rathes Shilene

Hmm.. To zbiegowisko wokół karczmy to nie gobliny, choć może lepiej by było, gdyby to one były *odgarnęła włosy za ucho* Najprawdopodobniej to Ci wieśniacy, którzy na stosie chcą mnie spalić. Głupota ludzi nie zna granic *rozłożyła rece z krzywym uśmiechem, po czym podeszła do okna i odchyliła lekko zasłonę* O! Ułożyli już kolejny stos!

Morgoth, Mściwojem zwany

*spokojnie dopił piwo po czym wyjął miecz z pochwy*Natiale goblinów już nie ma bo je wymordowałem jak wchodziłem*do Rath* mówiłem że z wsiurami nie ma co pertraktować*sciągnął miecz ze ściany i rzucił go Hagridzie*chodź pomóż mi, rozerwiesz sie przy okazji* włosami zakrył oczy, założył kaptur na głowę, kopnął w ciężkie drewniane dzwi i wyszedł. Zaraz za nim, lekkim zygzakiem, śmiejąc sie jak wariatka wybiegła Hag, w całej karczmie powiało grozą, zapanowała cisza przerywana wrzaskami mordowanych wieśniaków*

Nerwena Tenrunya

*drgęła nagle i zaczeła się rozglądać nieprzytomnie* Przepraszam...zamyśliłam się. Chyba przesadziłam z tym eliksirem *wyciągnęła małą flaszeczkę i wybuchła śmiechem* Wiele mnie ominęło. Witaj Romenno! *wyciągnęła dłoń w jej stronę i entuzjastycznie potrząsnęła jej ręką* Słyszałam o tobie, a jakże! Wprawdzie niezbyt dużo, ale zawsze to coś. *przyglądała jej się badawczo* Jestem Nerwena, ale większość mówi na mnie Lav. Ja już się pocuzłam tu swojsko, wierzę, że i ty wrótce tak się poczujesz. *zerknęła w stronę Rath* Jakto, Ciebie chcą spalić? Niedoczekanie! *zaśmiała się i wyciągając miecz wyszła pomóc nowym znajomym*