Karczma [klimaty fantasy.Postacie fantasy]

Rathes Shilene

*wystawiła głowę przez okno* Morgoth, Ty się znowu gdzieś wybierasz? *zapytała, unosząc brew, po czym rzuciła przez ramię, w kierunku Hag* Mnie się o nic nie pytaj... nie jestem na bierząco

Tim Hieyrajichie

Mag zszedł na dół wyrazie badziej wypoczęty*No, tego mi było trzeba*rozejrzał sie po karczmie, zauważył sporo nietęgich min, każdy siedział sam. Widać większość była nie w humorze*Widzę ,że każdemu coś leży na wątrobie. No cóż jak ktoś będzie chciał podagać to będe na dworze, zdało by się tu trochę swieżego powietrz, straszny zaduch w tej karczmie*poczym pootwierał część okien i wyszedł na pole.

Romenna Natiale

Hej, co robisz?! *obudziła się z letargu Romenna* Chcesz żebyśmy pozamarzali? Pozamkaj to wszystko. Natychmiast! *powiedziała tonem który nie cierpiał sprzeciwu, reszta kompanów patrzyła na nią dziwnie, wyczuwając zadchodzącą burzę*

elfka Ireth

*Ledwo mag opuścił karczmę, drzwi otworzyły się ponownie. Do wewnątrz weszła dziewczyna. W okół niej unosiła dziwna aura. Zdjęła okrycie, po czym uśmiechnęła się do reszty. Żadno z nich nie potrafiło stwierdzić, co ten uśmiech znaczył... Milczenie przeciągało się.* Witam. *Odezwała się w końcu i omiotła wzrokiem całą salę. Jej spojrzenie na krótką chwilę zatrzymało się na Rathes, a może to było jedynie złudzenie?* Nazywam się Ireth Tasartir i szukam taniego noclegu. *Zastygła w oczekiwaniu na czyjś odzew...*

Rathes Shilene

*gestem zamknęła okna, zostawiajac jedynie jedno, przy którym stała. Spojrzenie jej orzechowych oczu powędrowało ku nowoprzybyłej, na ustach zaigrał grymas, ni to uśmiech, ni przekora* Tutaj nocleg otrzymać może każdy. Za darmo. Trafiła wiec pani właściwie *zapraszającym gestem wskazała na meble "karczemne" zapraszajać do rozgoszczenia się* Prosimy...

Morgoth, Mściwojem zwany

*wszedł zamyślony do karczmy, nie zauważając Ireth przez co mało jej nie rozdeptał* e ... co jak.. o cześć!* wykrztusił zdumiany, podszedł do lady mówiąc pod nosem coś o kolejnym elfie w karczmie, długo oglądał rozłożone wzdłuż ściany trunki aż wkońcu złapał elficki spirytus i butelke wody* coś mocniejszego mi trza* i wrócił na swoje miejsce przed karczmą*

elfka Ireth

*Ireth popatrzyła za wychodzacym Morgothem z zaciekawieniem, po czym zwróciła się do Rathes* Dziękuję za przyjęcie. *Zaszyła się gdzieś w kącie i poczęła wszystkich obserwować, co wywołało niezręczną ciszę.*

Hagrida Złotobrewa

*nie wytrzymała milczenia i podniosła się, siadając obok nowoprzybyłej* Witaj, jestem Hag. Co Cię zapędziło aż tutaj? *zerkała na nią, zaciekawiona* Żadko kiedy ktoś tu się pojawia... I zwykle ludzie zatrzymują się bliżej wioski, nie w tej ruderze... Ma złą sławę wśród miejscowych *zaśmiała się*

Rathes Shilene

To nie dla mnie... *mruknęła, nie wiedzieć, czy to na nagłe milczenie, czy po prostu jako komentarz do myśli, kłębiących się w jej głowie. Podeszła do drzwi i usiadła na pierwszym ze schodków prowadzących do karczmy* Nie lepiej siedzieć w środku? *mruknęła w stronę Morgotha*

elfka Ireth

Witaj, Hag. *odpowiedziała i posłała dziewczynie uśmiech* Co mnie tu zagnało? Hmmm. Pewnego dnia poczułam, że muszę wyruszyć. Po prostu. *Zamyśliła się przez chwilę, jakby przez jej głowę przemknęło odległe wspomnienie, po czym wróciła do tematu* A wioski... to nie jest odpowiednie miejsce dla mnie.

Lunarie Srebrzystooka

*nagle rozległ się głośny huk i przez okno na piętrze wyleciało coś ciężkiego. Część osób wybiegła by zobaczyć co się stało, a ich oczom ukazała się wielka plątanina zasłon i jakichś... kamieni?
Czarownica stała w oknie, otrzepując ręce i spoglądając wokoło skrzywiona. Mruknęła coś niezrozumiałego, po czym zwróciła się do przyjaciół*
Czy w okolicy mieszkają może jakieś... krasnoludy?

Morgoth, Mściwojem zwany

*stał o krok od osobliwego zawiniątka które przed chwilą wyleciało, patrząc sie tępo raz na nie a raz na okno z którego przybyło*y... to by chyba bolało* patrzył sie dalej tępo nie mogąc sie otrząsnąć, gdy nagle przypomniał sobie* KRASNOLUDY?? gdzie? zabierzcie mnie ze sooobą. ja też sie chce bawić, a nigdzie sie tak nie napije jak z krasnalami* poleciał na piętro karczmy i zachwile wrócił z mieczem przy pasie i niewielką czarną torbą przewieszoną przez ramie* przyda mi sie troche ruchu, to co idziemy??*

Lunarie Srebrzystooka

Chętnie *uśmiechnęła się ironicznie* ale najpierw chyba powinniśmy posiadać wiedzę o tym, gdzie są i jakie mają do nas wąty, hmm?

Morgoth, Mściwojem zwany

eee tam... do mnie wątów nie będą mieć bo im wezme flaszke* wyszczeżył zęby wyjmując z torby pięknie zdobioną butelke miodu* a co do położenia to popytamy kogoś po drodze* robiąc sie coraz bardziej niecierpliwy* no chodźmy!!

Rathes Shilene

Może by tak zobaczyć co to właściwie jest? I skoro skądś się to wzięło, tak daleko nasi "goście" nie są... *mruknęła, niewiadomo jakim sposobem pojawiając się koło kłębowiska zasłon. Pochyliła się, odrzebała jakiś kamień...*