"Wyruszymy razem gdzieś..."

Rathes Shilene

A po co komuś w towarzystiw łuk? *elfka spojrzała z powątpiewaniem na krzaki, mruknęła jakąś formułkę. Dał się słyszeć krzyk, a z ponad najbliższego krzaka wychynęła wygięta nienaturalnie ręka* Nie do końca wyszło mi zaklęcie lewitacji, ale ujdzie *przestąpiła krok w kierunku "ofiary" Idziecie? *obejrzała sie na towarzyszy* Trzeba sprawdzić, kto na nasze życie dybie

Romenna Natiale

*lekko już ostząsnęła się z zaskoczenia* To ja idę. Z Tobą czuję się bezpieczniejsza... Chodźcie wszysycy - w grupie siła. *a potem dodała już pewniej* Jak dorwę tego co mi chciał nos przestrzelić to... *umilkła świadoma swojej żadnej siły*

Morgoth, Mściwojem zwany

*stał na drodze tak jak szedł, nie wiedząc co myśleć o całym zajściu i ucieczce towarzyszów na boki, popatrzył po krzakach wokoło gdzie pochowała sie cała gromada. w końcu wyraźnie zażenowany wykrzyknął*dlaczego nie daliście mi zrobić tego po swoje*urwał nagle widząc wyczołgującą się z krzaków postać w ciemnym kapturze z okropnie wygiętą ręką* ooo Rath skąd w tobie tyle okrucieństwa* zaśmiał się głośno

Rathes Shilene

Okrucieństwa? We mnie? *zamrugała oczętami niewinnie* A czy ja coś zrobiłam? *zapytała tonem istoty nieświadomej* Hmm... No proszę, jedwo za zakrętem, a już jacy s mordercy *westchnęła teratralnie, nachylając się nad swoją "ofiarą", wciąż powyginaną w sposób wręcz groteskowy* Przepraszam, pan na kogoś tu czeka? *zapytała, uśmiechając się słodziutko*

Hagrida Złotobrewa

Uroczo *wysunęła się zza drzewa, gdzie nadal sterczały Romka z Luną* A po ciula niby to-to miałoby nas zabić...? *mruknęła z dezaprobatą przygladając się mężczyźnie (?)* Ej, siostro, chodź tu, chyba sam jest... *odwrociła się do Luny*

elfka Ireth

*Skrzywiła się nieco spoglądając na owego osobnika. Jednak nie bardzo obchodziło ją kim jest i czego chce. Nie lubiła ingerować w takie sprawy.* Hm. To co z nim zrobimy? *spytała i zamilkła. Ich nowy towarzysz wydawał z siebie dziwne odgłosy.*

Lunarie Srebrzystooka

Z logicznego punktu widzenia moglibyśmy go dobić, ale może nam jeszcze przedśmiertnie udzielić informacji na swój temat.

Rathes Shilene

*postać powiodła po zgromadzonych przerażonym spojrzeniem szeroko otwartych oczu* Oni mi kazali!! *wrzasnął* Ja już... *Rath machnęła ręką, a wrzask zmienił się w cichutki szept. Elfka zrobiła minę pt."Po co męczyć nasze biedne uszy"* ... wszystko powiem! Przyżekam! Tylko niech ta wie... pani ściągnie ze mnie zaklęcie!

Romenna Natiale

Oni? Jacy oni?! Rath daj mu powiedzieć w spokoju. A Ty, nie wiem nawet jak się nazywasz, nie próbuj ucieczki bo wiesz jak to się skończy... *powiedziała surowo Romenka, czekając na dalszy ciąg wyjaśnień*

Hagrida Złotobrewa

Romciu, słoneczko, nie bój się, on się ciebie nie przerazi *zaszydziła* Dobra, powoli i spokojnie *zwróciła się do mężczyzny* Póki będziesz gadać, nikt cię nie zabije... Potem się zobaczy *uśmiechnęła się wrednie i najspokojniej w świecie usiadła w trawie naprzeciw jego przerażonej twarzy*

Nerwena Tenrunya

*przez cały czas milczała pogrążona w zamyśleniu mrucząc coś pod nosem co brzmiało jak "Coś się kończy, coś zaczyna". W końcu podeszła do grupki obok mężczyzny i sporzała krytycznie na jeńca* Ja bym polecała jakieś zaklęcie lub eliksir na prawdę. Tortury zazwyczaj nie skutkują- takie osoby jak on mają w zapasie jakieś kłamstewko na tyle wiarygodne, abyśmy się nie domyślili *urwała* Chociaż chodzą jeszcze idioci po świecie. Mimo wszystko wydaje mi się podejrzana taka natychmiastowa zgoda.

Morgoth, Mściwojem zwany

* odszedł na pewną odległość od całego zamieszania. oparł się o rozłożyste drzewo rosnące nieopodal, spoglądając w jasnoniebieskie niebo po którym przepływały delikatne białe chmury. jego myśli odleciały gdzieś daleko, tak że nie słyszał już zgiełku wkoło dziwnego człowieka. szybował w tylko sobie znanych miejscach i zdarzeniach*

Rathes Shilene

Przesłuchujcie go sobie sami, skoro moje metody się nie podobają *uśmiechnęła się wrednie i szepnęła formułkę, a nieszczęśnik najwidoczniej odzyskał w pełni mowę* Chociaż to-to mi nie wygląda na szczególnie przebiegłe *dodała nie za uprzejmie - wyraźnie będąc nie w humorze*

Morgoth, Mściwojem zwany

* budząc się z zamyślenia* zostawcie to-to i chodźcie już dalej bo sie głodny zaczynam robić. jak nie chcecie go puścić to na pal nabijcie ale chodźmy już dalej

Rathes Shilene

Jabłuszko? *wyszczerzyła ząbki, odwracajac się do Morgotha*