"Wyruszymy razem gdzieś..."

Rathes Shilene

Czekajcie na mnie w okolicy. Dowiem się czegoś. JA mogę ryzykować. I tak, w razie czego, strata marna *mruknęła przez ramię, wykazujać się wrodzonym optymizmem. Po chwili zniknęła*

Hagrida Złotobrewa

*ruszyła krok do przodu* Rath, jędzo!... *krzyknęła, ale szybko umilkła* Co ona sobie myśli, że co? *podjęła po chwili głośnym, nerwowym szeptem* Że może sobie tak po prostu iść i dać się zabić kiedy tylko chce? *kopnęła wściekle wystający z ziemi korzeń* Ech... Najlepsze jest, że nie wiemy, gdzie poleciała *skrzywiła się znowu* Luna, Morgoth...? Co robimy? *zapytała niezbyt mądrze po raz kolejny* To zaczyna być nudne.

Morgoth, Mściwojem zwany

*strzelił z karku po czym usiadł pod drzewem otwierając torbę* ja tam sie nie nudze *po czym zaczął wyjmować jedzenie. popatrzył sie po towarzyszkach* no co?? trza se organizować czas

Rathes Shilene

*jak na komendę w tym samym momencie dało się słyszeć czyjś krzyk. Trzasnęło głośno, ptaki zerwały się z pobliskich drzew i odleciały, czyniąc jazgot przeraźliwy. Huknęło ponownie - i było to wszystko, później dźwięki urwały się*

Romenna Natiale

*chwilę póżniej dało się słyszeć trzask łamanej gałęzi i czyjeś mamrotanie, nagle za krzaków wyłoniła się Romenna, w potarganej sukience i liściami we włosach* O. Witajcie ponownie. A gdzie ta "cudowna" osóbka, która zesłała mnie na drzewo jakieś 4 km stąd. Nie wiem jaki miała plan, ale chyba jej coś nie wyszło. No co tak patrzycie? No gdzie Rath? Poza tym co z Wami? Tam *kiwnęła głową w stronę wioski* jakaś rozróba, a Wy tacy znudzeni? Gdzie krew, walka i butelki po alkoholu? *powiedziała zadziornie* Widzę, że tylko Morgoth nie zmiena postępowania. Smacznego. *powiedziała to bardzo spokojnie jakby nie usłyszała wcześniejszego huku*

Hagrida Złotobrewa

*poderwała głowę* Co do... *zaklęła wściekle* Ja śpiąca jestem! A i właśnie miałam spytać, czy masz jeszcze coś do picia, szlag *mruknęła do wojownika* Co to? Mam biegać cały czas? Cześć Romko *rzuciła na widok dziewczęcia, nie przerywając narzekania* Ja nie mutant jakiś, w sumie... *umilkła i poprawiła pas* No, idziemy? *wskazała głową kierunek, z którego dobiegł ich przenikliwy wrzask i nie czekając na odpowiedź ruszyła cicho w tamtą stronę*

Rathes Shilene

*nagle Hag potknęła się, wpadając na coś miękkiego, dużego... Po bliższych oględzinach możnaby to uznać za sporych rozmiarów chustę, skłębioną na ziemi. W pobliżu leżało jeszcze jabłko, kilka kamyczków i jakiś talizman*

Romenna Natiale

Hag gdzieś polazła... Nawet mi nie odpowiedziałaś. Poczeeeeekaj. *stanęła jak wryta wpadając na Hag* Co do... CO TO JEST?! POWIE MI KTOŚ CO SIĘ WŁAŚCIWIE DZIEJE? GDZIE RATH?

Hagrida Złotobrewa

*przypadła od kupy szmat i zaczęła ją szturchać* Rath, Rathes, Rathuś...? *z boku musiało to wyglądać zabawnie. Dziewczyna szybko rozcinała sztyletem szmaty, które dziwacznie oplotły elfkę* Noo, Rath, jesteś tu? *mruknęła. Nie wyglądało to najlepiej... W końcu, zrezygnowana, wyjęła spod tuniki skórzany woreczek z maleńką buteleczkę, zawieszony na łańcuszku. Szybko chlusnęła pare kropel na skronie kruczowłosej, mamrocząc coś pod nosem. Nad twarzą Rathes pojawiła się wirująca mgiełka. Hag uśmiechnęła się zadowolona i wtedy usłyszała kolejny huk...*

Romenna Natiale

Ła! *zdąrzyła jedynie krzyknąć Romenka i umilkła przerażona niezbyt zorientowana co się dzieje; czuła tylko że to nic dobrego...*

Rathes Shilene

[ej! potworze! Mnie tam nie miało być! Hyhy, sama tego chciałaś.]

*dźwięki jednak oddalały się. Rathes pobladła jeszcze bardziej, o ile to było możliwe. Działania Hag nie przyniosły pożądanego rezultatu - jakikolwiek miałby on być. W pobliżu nie było niczego więcej. Sprawca całego zamieszania najwyrażniej zdążył zniknąć w porę*

Romenna Natiale

HEEEEJ! DO JASNEJ CHOLERY! WYLEŹCIE Z TYCH KRZAKÓW I POMÓŻCIE! JA SIĘ NA TYM NIE ZNAM! LUUUUUUUUUUUNA! CHODŹ TU NATYCHMIAST I RATUJ! NIE MA CZASU! GDZIE jes... ...teście.... *zaczęła nerwowo jąkać się Romenka*

[ja też tak to zrozumiałam Rath, ale nie chciałam upominać Haguśki

]

Hagrida Złotobrewa

[Romka, błagam, nie pisz drukowanymi literami, bo to drażni.
Ha, Rath, wrednam, co? Razz

]

*westchnęła patrząc na blednącą Rath* No, nie jest źle... Myślałam, że będzie gorzej *nie zastanawiając się zbytnio trzasnęła ją z całej siły w twarz. Elfka poruszyła się nieznacznie i wystękała coś niecenzuralnego. Hag trzasnęła ją jeszcze raz. Tym razem czarnowłosa otworzyła oczy, niezbyt przytomne wprawdzie, ale pełne wyrzutu* No, jesteś *wyszczerzyła się dziewczyna, kompletnie niezakłopotana* Za niedługo pewnie otrzeźwiejesz i może nawet zrozumiesz, co mówię. Romciu, nie wrzeszcz tak, bo jeszcze nas ktoś usłyszy... *najspokojniej w świecie zostawiła Rath na ziemi i podeszła do przejętej Romenny* Trzeba się dowiedzieć, co to za cholerstwo... Ktoś tu jest, niedaleko. Nie ma nawet potrzeby być cicho, to już nic nie da *mimo woli jednak jej głos przeszedł w szept*

Rathes Shilene

[przepraszam bardzo za problemy, ale ja się musiałam wyłączyć z "zabawy" na 3 dni, a jako, że powinnam była po prostui zniknąć - a nie zostać znalezniona nieprzytomna - proszę mi nie zarzucać dramatyzowania. No]

Lunarie Srebrzystooka

*czarownica, który dotychczas kręciła się gdzieś w pobliżu, nagle zniknęła i nikt nie wiedział, co się z nią stało.*